Paliwo w samolocie Ryanairu było na wyczerpaniu. Trwa śledztwo

Data publikacji: 2025-10-09 16:19:25

Samolot linii Ryanair, obsługiwany przez Malta Air, ze względu na trudne warunki pogodowe, musiał awaryjnie lądować w Manchesterze. Podczas lotu z Pizy do Glasgow maszyna kilkukrotnie próbowała podejść do lądowania, przez co niemal całkowicie wyczerpała zapasy paliwa. Trwa śledztwo wyjaśniające incydent.

Samolot linii Ryanair, obsługiwany przez Malta Air, ze względu na trudne warunki pogodowe, musiał awaryjnie lądować w Manches...

Burzliwe chwile na pokładzie: lot Ryanaira ledwo zakończył się bezpiecznie

Jesienny sztorm nad Wielką Brytanią postawił na próbę nie tylko pasażerów, ale i całą załogę samolotu linii Ryanair, który leciał z Pizy do Glasgow. Maszyna obsługiwana przez Malta Air zmuszona była do wielokrotnych prób lądowania, a finalnie do awaryjnego skierowania się do Manchesteru. Sytuacja okazała się na tyle poważna, że w zbiornikach pozostały jedynie minimalne ilości paliwa, co wywołało natychmiastowe uruchomienie śledztwa w celu wyjaśnienia przyczyn i przebiegu tego incydentu.

Trudne warunki atmosferyczne i ich wpływ na lot

W pierwszych dniach października nad Wyspami Brytyjskimi przeszedł gwałtowny sztorm o nazwie Amy, który przyniósł silne porywy wiatru, sięgające nawet do 100 km/h. Tak ekstremalne warunki wprowadziły chaos także na lotniskach, powodując opóźnienia i zmuszając pilotów do podejmowania niełatwych decyzji. Nad ranem 3 października załoga samolotu Ryanaira wystawiła sygnał alarmowy, co w lotniczym żargonie oznaczało sytuację nagłą i wymagającą natychmiastowej reakcji.

Samolot wielokrotnie próbował wylądować na dwóch różnych lotniskach – Prestwick i Edynburgu – jednak ani jedna, ani druga próba nie zakończyła się sukcesem. Niesprzyjająca aura, połączona z silnym wiatrem i ograniczoną widocznością, wymusiła decyzję o zmianie planów i skierowaniu maszyny do Manchesteru, gdzie w końcu udało się bezpiecznie wylądować. Cała operacja trwała niemal dwie godziny od startu z Pizy, a napięcie na pokładzie rosło z każdą kolejną minutą.

Paliwo na wyczerpaniu – groźba poważnego zagrożenia

Po zakończeniu lotu okazało się, że w zbiornikach paliwa pozostało niespełna 220 kilogramów substancji, co przekłada się na zaledwie kilka minut lotu. To niewielka rezerwa, która w przypadku dalszych komplikacji mogła doprowadzić do dramatycznych konsekwencji. Taka sytuacja jest rzadkością i natychmiast wzbudziła zainteresowanie organów nadzoru lotniczego oraz samego przewoźnika, który zgłosił incydent do odpowiednich służb jeszcze tego samego dnia.

Problemy jeszcze przed startem: chaos na płycie lotniska

Pasażerowie lotu wspominają, że niepokojące sygnały pojawiły się już podczas oczekiwania na odlot. Na lotnisku w Pizie panował spory zamęt spowodowany trwającym strajkiem generalnym oraz protestami, które doprowadziły do wtargnięcia demonstrantów na płytę lotniska. To wywołało opóźnienia i nerwową atmosferę wśród podróżnych, którzy obawiali się, czy zdążą dotrzeć na miejsce docelowe przed nadejściem sztormu.

Na pokładzie panował względny spokój aż do momentu podejścia do lądowania. Jednak już pierwsza próba zakończyła się przejściowym zawróceniem samolotu, co podniosło poziom niepokoju. Druga próba, choć bardziej dramatyczna, również nie przyniosła pożądanego efektu – maszyna niemal dotknęła pasa startowego, by gwałtownie wzbić się ponownie w powietrze. Załoga informowała pasażerów o podjęciu decyzji, że jeśli kolejne podejście okaże się niemożliwe, samolot zostanie przekierowany.

Reakcje pasażerów – ulga i obawy po wylądowaniu

Po szczęśliwym lądowaniu w Manchesterze, wielu podróżnych odetchnęło z ulgą, choć jak przyznali, doświadczenie to na długo pozostanie w ich pamięci. Niektórzy z nich wyrazili niechęć do kolejnych lotów w najbliższym czasie, obawiając się o bezpieczeństwo i stabilność warunków na pokładzie. Świadomość, że paliwo było niemal na wyczerpaniu, potęgowała emocje i zmuszała do refleksji nad nieprzewidywalnością lotniczych podróży w trudnych okolicznościach.

Śledztwo i dalsze konsekwencje

Ryanair, choć podkreśla, że sprawa jest obecnie w fazie wyjaśniania, zapewnia o pełnej współpracy z organami prowadzącymi dochodzenie. Linia unika jednak na razie dalszych komentarzy, co jest typowe w sytuacjach wymagających dokładnego i rzetelnego przeanalizowania wszystkich okoliczności. W tle pozostają pytania o to, czy decyzje załogi były optymalne, czy też można było podjąć inne działania, które zminimalizowałyby ryzyko wyczerpania paliwa.

W branży lotniczej takie incydenty są traktowane bardzo poważnie, gdyż bezpieczeństwo pasażerów i załogi jest absolutnym priorytetem. Wnikliwe analizy i raporty, które powstaną po zakończeniu śledztwa, mają nie tylko wyjaśnić przyczyny zdarzenia, ale także zapobiegać podobnym sytuacjom w przyszłości. Dla pasażerów stanowi to zapewnienie, że nawet w trudnych warunkach lotnictwo pozostaje dziedziną rygorystycznie kontrolowaną i stale doskonaloną.

Podsumowanie: niecodzienny lot, który uświadamia kruchość bezpieczeństwa w powietrzu

Incydent z samolotem Ryanaira, który ledwo dysponował paliwem po serii nieudanych prób lądowania, to przypomnienie o tym, jak nieprzewidywalne i wymagające bywają lotnicze podróże. Burzliwe warunki atmosferyczne i nieoczekiwane komplikacje mogą postawić pilotów w sytuacjach, które testują ich umiejętności i odporność na stres. Dzięki profesjonalizmowi załogi i sprawnej współpracy z kontrolą ruchu lotniczego udało się uniknąć tragedii, a obecne dochodzenie ma na celu wyciągnięcie wniosków, które uczynią powietrzne podróże jeszcze bezpieczniejszymi.

Warto pamiętać, że za każdą bezpieczną podróżą stoi wiele procedur, środków ostrożności i ludzi gotowych reagować nawet w najbardziej krytycznych momentach. Ten incydent to także lekcja dla całej branży, podkreślająca znaczenie elastyczności, szybkiego podejmowania decyzji i ciągłego monitorowania sytuacji na każdym etapie lotu.

  • Ocena: 4.3/5
  • Data publikacji: 2025-10-09 16:19:25
  • Wyświetleń życzenia: 1376