Mandat dla posła Mejzy możliwy bez uchylania immunitetu. Jest jeden warunek
Ukaranie posła Mejzy mandatem za przekroczenie prędkości na trasie S3 jest możliwe bez procedury pozbawiania immunitetu. Tak mówią przepisy znowelizowane w 2015 r. Jest jeden haczyk. Poseł musiałby sam zgodzić się go zapłacić. Tymczasem Łukasz Mejza odmówił. — Ma do tego prawo jak każdy obywatel. Wtedy sprawa idzie do sądu. W jego przypadku musi się na to jednak zgodzić Sejm, co wydłuża całą procedurę — słyszymy od policjantów.

Immunitet poselski a prawo drogowe: co mówi aktualne prawo?
W polskim systemie prawnym immunitet poselski od dawna budzi kontrowersje i jest tematem licznych debat. Często pojawia się pytanie, czy i w jakim stopniu chroni on parlamentarzystów przed konsekwencjami wykroczeń, zwłaszcza tych drogowych. Sprawa niedawnego incydentu z udziałem posła Łukasza Mejzy rzuca nowe światło na tę kwestię. Okazuje się, że w pewnych okolicznościach mandat za przekroczenie prędkości może zostać nałożony bez konieczności uchylania immunitetu, jednak nie jest to takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Mandat bez immunitetu – ale pod jednym warunkiem
Zmiany legislacyjne z 2015 roku wprowadziły istotne modyfikacje w zakresie odpowiedzialności posłów za wykroczenia drogowe. Zgodnie z nimi, możliwość nałożenia mandatu nie wymaga już automatycznie procedury uchylania immunitetu. Oznacza to, że jeśli poseł zostanie przyłapany na łamaniu przepisów, policja może wystawić mu mandat tak jak każdemu innemu kierowcy. Jednak jest tutaj pewien kluczowy warunek – sam zainteresowany musi wyrazić zgodę na jego przyjęcie i uiszczenie.
W praktyce oznacza to, że jeśli parlamentarzysta zdecyduje się nie przyjmować mandatu, sprawa zostaje skierowana do sądu. I właśnie wtedy pojawia się komplikacja: w przypadku posła konieczna jest zgoda Sejmu na pociągnięcie go do odpowiedzialności sądowej. Taka procedura nie tylko wydłuża cały proces, ale także wprowadza element polityczny do sprawy, co często jest wykorzystywane przez osoby korzystające z immunitetu jako tarczy przed prawem.
Przypadek Łukasza Mejzy – polityk kontra prawo
Niedawny przykład z trasą S3 pokazuje, jak działa powyższy mechanizm w praktyce. Poseł Łukasz Mejza został zatrzymany za przekroczenie prędkości, a policjanci mieli możliwość wystawienia mu mandatu bez konieczności wstrzymywania się do momentu uchylenia immunitetu. Jednak polityk zdecydował się mandat odrzucić.
Jak podkreślają funkcjonariusze, taka decyzja jest całkowicie legalna i przysługuje mu tak samo jak każdemu obywatelowi. W efekcie sprawa trafiła do sądu, lecz zanim proces mógł się rozpocząć, potrzebna była zgoda Sejmu na pociągnięcie posła do odpowiedzialności. W praktyce oznacza to, że cała procedura się przeciąga, a potencjalna kara może zostać odłożona w czasie, co często budzi frustrację opinii publicznej.
Immunitet – ochrona czy przywilej?
Rola immunitetu poselskiego jest przede wszystkim chronić parlamentarzystów przed szykanami i nadużyciami ze strony władzy wykonawczej czy innych organów. Ma to zapewnić niezależność i swobodę w pełnieniu mandatu. Jednak w praktyce często okazuje się, że immunitet jest wykorzystywany do osłony przed odpowiedzialnością karną, w tym za wykroczenia drogowe, które przecież dotyczą bezpieczeństwa wszystkich użytkowników dróg.
W przypadku Łukasza Mejzy widać wyraźnie, że znowelizowane przepisy starają się znaleźć równowagę pomiędzy ochroną poselską a potrzebą egzekwowania prawa. Możliwość nałożenia mandatu bez uchylania immunitetu to krok w stronę większej odpowiedzialności, ale warunek zgody posła na przyjęcie mandatu sprawia, że rozwiązanie to nie jest idealne i może prowadzić do przeciągania spraw.
Co dalej? Możliwe scenariusze i konsekwencje
Jak można się spodziewać, przypadek Mejzy może stać się precedensem i punktem wyjścia do dalszych dyskusji na temat reformy immunitetu. Z jednej strony społeczeństwo oczekuje, że wszyscy będą równi wobec prawa i nikt nie powinien mieć specjalnych przywilejów, zwłaszcza w kwestii bezpieczeństwa drogowego. Z drugiej, politycy podkreślają potrzebę ochrony przed działaniami motywowanymi politycznie.
W praktyce, jeśli poseł nie zgodzi się na przyjęcie mandatu, a Sejm nie wyrazi zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności sądowej, sprawa może utknąć w martwym punkcie. To rodzi pytania o skuteczność obecnych regulacji i potrzebę ich dalszej modyfikacji, by nie pozostawiać miejsca na wykorzystywanie immunitetu do unikania odpowiedzialności za wykroczenia.
Podsumowanie – immunitet nie musi chronić przed mandatem
Aktualne przepisy jasno pokazują, że posłowie mogą zostać ukarani mandatem drogowym bez konieczności uchylania immunitetu, ale z zastrzeżeniem, że sami muszą wyrazić na to zgodę. Odrzucenie mandatu powoduje skierowanie sprawy do sądu, gdzie jednak potrzebna jest zgoda Sejmu, co w praktyce komplikuje i opóźnia postępowanie.
Przypadek Łukasza Mejzy jest ilustracją tego mechanizmu w działaniu i jednocześnie sygnałem, że choć immunitet chroni parlamentarzystów, nie powinien być wykorzystywany jako tarcza chroniąca przed odpowiedzialnością za wykroczenia drogowe. To wyzwanie dla ustawodawców, by doszlifować przepisy, tak aby prawo było skuteczne i sprawiedliwe dla wszystkich obywateli, niezależnie od ich pozycji społecznej czy politycznej.