Co tak naprawdę dzieje się w Gruzji? Mówię ludziom chociażby o Polsce, ale są uparci jak osły

Data publikacji: 2025-10-07 18:35:53

W sobotę 4 października w Tbilisi doszło do gwałtownych demonstracji antyrządowych. Na ulicach gruzińskiej stolicy opozycja starła się z policją i padały głosy, że to początek kolejnej rewolucji. Jednak prawda jest inna. — Opozycji brakuje liderów, wielu protestujących odstraszają drakońskie mandaty za udział w manifestacjach, ponadto rządzące Gruzińskie Marzenie uprawia propagandę antyzachodnią, która zwłaszcza na prowincji pada na podatny grunt — mówią Onetowi mieszkańcy Tbilisi, tłumacząc, dlaczego ża...

W sobotę 4 października w Tbilisi doszło do gwałtownych demonstracji antyrządowych. Na ulicach gruzińskiej stolicy opozycja s...

Niepokój na ulicach Tbilisi – czy to zapowiedź burzliwych zmian?

W pierwszych dniach października stołeczna Gruzja stała się areną gwałtownych demonstracji, które szybko rozbudziły wyobraźnię obserwatorów sceny politycznej. W sercu Tbilisi doszło do ostrych starć między protestującymi a siłami porządkowymi, co niektórzy interpretowali jako zwiastun wybuchu nowej rewolucji. W rzeczywistości jednak sytuacja jest znacznie bardziej złożona, a obraz społecznych napięć daleki od jednoznacznych wniosków.

Pod powierzchnią chaosu – rozbicie opozycji i strach przed represjami

Choć manifestacje przyciągnęły na ulicę sporo osób niezadowolonych z obecnej władzy, wśród protestujących wyraźnie widać brak spójnego przywództwa. To właśnie brak charyzmatycznych liderów, którzy byliby w stanie zjednoczyć i poprowadzić masy, powoduje, że manifestacje nie przeobrażają się w realną siłę polityczną zdolną do wywołania istotnych zmian.

Dodatkowo wielu uczestników demonstracji zniechęca potencjalny koszt udziału w protestach – drakońskie mandaty i groźba surowych kar za udział w nielegalnych zgromadzeniach skutecznie tłumią entuzjazm. Obawa przed represjami jest tym silniejsza, że państwowe służby coraz skuteczniej egzekwują prawo, a władze Gruzińskiego Marzenia – partii rządzącej – nie wahają się stosować twardej ręki wobec opozycji.

Propaganda jako broń na prowincji

Nie można też pominąć roli, jaką w obecnym kryzysie odgrywa propaganda. Rządzący nie tylko bronią swoich pozycji, ale i skutecznie wykorzystują narzędzia informacyjne, szerząc antyzachodnią narrację. Szczególnie na prowincji, gdzie dostęp do niezależnych mediów jest ograniczony, a społeczne lęki i stereotypy łatwo znaleźć podatny grunt, takie przekazy budzą nieufność wobec Zachodu i zniechęcają do opozycyjnych inicjatyw.

W efekcie wielu mieszkańców mniejszych miejscowości i wsi podchodzi do demonstracji z dystansem, a nawet niechęcią, widząc w nich próbę destabilizacji kraju przez zewnętrzne siły lub nieodpowiedzialnych aktywistów.

Polacy w Tbilisi: „Mówię ludziom o Polsce, ale są uparci jak osły”

By lepiej zrozumieć sytuację, rozmawialiśmy z Polakami mieszkającymi na stałe w Gruzji. Opowiadali, że choć sami starają się dzielić wiedzą o doświadczeniach Polski związanych z transformacją i wolnościowymi przemianami, spotykają się z oporem i sceptycyzmem. „Mówię ludziom choćby o Polsce, o tym jak zmieniały się nasze społeczeństwo i polityka, ale często natrafiam na mur niechęci i uporu” – mówi jedna z osób, która od lat mieszka w Tbilisi.

Ten opór wynika nie tylko z różnic historycznych czy kulturowych, ale też z głęboko zakorzenionych lęków oraz nieufności wobec obcych wzorców. Gruzini, szczególnie ci spoza stolicy, często czują się pozostawieni na marginesie globalnych przemian i obawiają się, że zmiany mogą przynieść im więcej szkody niż pożytku.

Rewolucja? Na razie daleko do tego

Choć emocje na ulicach Tbilisi nie maleją, trudno mówić o poważnym zagrożeniu dla obecnej władzy. Brak jedności wśród opozycji, skuteczne stosowanie środków przymusu oraz propagandowa walka o umysły obywateli sprawiają, że sytuacja przypomina raczej długotrwały impas niż punkt zwrotny w historii Gruzji.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że wielu mieszkańców kraju jest zmęczonych ciągłymi napięciami i konfliktami politycznymi. Wolą stabilizację, nawet jeśli wiąże się ona z ograniczonymi swobodami, niż ryzyko chaosu i niepewności. To z kolei osłabia wszelkie próby masowego buntowania się przeciwko rządowi.

Podsumowanie: Gruzja między nadzieją a realizmem

Wydarzenia z pierwszych dni października pokazały, że Gruzja stoi na rozdrożu. Z jednej strony wciąż żywe są aspiracje do demokratycznych przemian i wolności, z drugiej – brutalna rzeczywistość polityczna i społeczna skutecznie hamują ten proces. Brak silnych liderów, obawa przed represjami oraz skuteczna propaganda tworzą mieszankę, która na razie tłumi rewolucyjne nastroje.

Polacy mieszkający w Gruzji zauważają, że choć różnice kulturowe i historyczne są duże, to wciąż warto dzielić się doświadczeniami, by budować mosty porozumienia. Jednak zmiany wymagają czasu, cierpliwości i przede wszystkim chęci do dialogu – czego w obecnej sytuacji jest wciąż zdecydowanie za mało.

W najbliższych miesiącach sytuacja w Gruzji będzie uważnie obserwowana przez świat, ale na razie nie warto oczekiwać gwałtownych zwrotów akcji. To raczej powolna, mozolna droga ku stabilizacji i ewentualnym reformom, które – miejmy nadzieję – pozwolą Gruzinom odnaleźć własną ścieżkę rozwoju w zmieniającym się świecie.

  • Ocena: 4.3/5
  • Data publikacji: 2025-10-07 18:35:53
  • Wyświetleń życzenia: 1376